wtorek, 8 kwietnia 2014

Protesty w Hiszpanii

Audycja z dn. 22 maja 2011 roku.
Dawno nie było nowej audycji Radia, więc nadrabiamy zaległości.
Protesty w Hiszpanii, tzw. akcja M-15, od 15 maja jako początku demonstracji, zgromadziła na ulicach Madrytu kilkadziesiąt tysięcy ludzi, a w całej Hiszpanii ponoć 3 mln. Media oczywiście milczały przez parę dni, no bo jak to, w Unii Europejskiej przecież jest raj na Ziemi, któż by ośmielał się protestować - to dobre dla republik bananowych bliskiego wschodu. A tu proszę, rządzona przez socjalistę Hiszpania przeżywa straszne problemy, bezrobocie ponad 20%, znacznie wyższe wśród młodych ludzi, do tego kryzys na rynku nieruchomości, i totalna kompromitacja klasy politycznej - co akurat nie dziwi.
Ale cóż to. Protestujący na ulicach Madrytu nie oskarżają o problemy doktryny socjalistycznej, ani żadnego paradygmatu lewicowego! Winę, wg nich, ponosi KAPITALIZM! tak! zawsze winny musi być kapitalizm, którego w Europie nie ma od 100 lat - acz to szczegół. Czego się domagają protestujący? Zmiany systemu gospodarczego, czegóż by innego. Zamiast, ykhm, kapitalizmu - ma być, uwaga - DEMOKRACJA PARTYCYPUJĄCA, uczestnicząca - cokolwiek to znaczy. Do tego większa kontrola banków, wyższe podatki od banków, jak również od mitycznych BOGATYCH, jak również (nie żartuję) podział miejsc pracy poprzez redukcję godzin zatrudnienia!
Pozbieraliście się już z podłogi?
No to ad rem. Przypomnę zatem, że najlepszą demokracją uczestniczącą jest wolny rynek - na którym każdy głosuje, jak chce, i decyduje, jak chce - a siła jego głosu zależy od jego produktywności, talentu, pracowitości, umiejętności. Chcesz znaczyć więcej? móc więcej decydować? Przestań się lenić, naucz się fachu, wpadnij na dobry pomysł biznesowy, zarób pieniądze - służąc konsumentom, swym bliźnim. To jest właśnie demokracja uczestnicząca. Ale nie wg lewaków z protestów w Madrycie. Oni po prostu chcą komunizmu, czyli w sumie nie wiadomo, czego dokładnie - ale na pewno nie będzie tu miejsca na prywaciarzy, na zysk, na egoizm i na wyzysk. Czyli rezultatem będą ludzie umierający na ulicach, bo tak się kończy każda próba wprowadzenia komunizmu z pominięciem osobliwości natury ludzkiej.
Co dalej? Większa kontrola banków. Bardzo dobrze, ale co to znaczy? Jakoś nikt nie zająknął się, by zakazać BANKOWOŚCI Z REZERWĄ CZĄSTKOWĄ, oszukańczą praktyką, na której opiera się dzisiejszy system bankowy, która to powoduje permanentne pasmo boomów i kryzysów, gospodarkę maniakalno-depresyjną. Założę się, że protestujący, którzy rzecz jasna na ekonomii i bankowości nie znają się w ogóle, pragnęliby po prostu jeszcze więcej inflacji, jeszcze więcej taniego kredytu wziętego z powietrza - ale nie dawanego inwestorom i spekulantom, tylko masom - na wakacje, zakupy lodówki czy inną konsumpcję. No bo przecież bogaci są bogaci, to mogą się podzielić, nie?
Bogatym, oprócz pozbawienia ich oszczędności przez tani kredyt, protestujący jeszcze chcą zgotować rabunek na większą skalę, niż dotychczas, czyli zwiększyć im podatki - bo są bogaci, to przecież ich stać! Przypomnę wam więc, leniwe ścierwa, że pomijając polityków i biurokratów, bogactwo zdobywa się ciężką pracą, przemysłem i dobrymi pomysłami na służenie bliźnim-konsumentom. A dorobić się w tak chorej, zbiurokratyzowanej gospodarce, jak hiszpańska, jest wyjątkową sztuką, więc skoro jeszcze chcecie dodatkowo ukarać waszych dobrodzieji, to równie dobrze możecie sobie strzelić w łeb, bo jesteście ekonomicznymi samobójcami.
No i na koniec najlepsze. Podział miejsc pracy poprzez redukcję godzin zatrudnienia. Jest to tak fascynująca propozycja, że nie mogę powstrzymać spazmów śmiechu. Normalny człowiek doskonale zdaje sobie sprawę, że celem gospodarki jest likwidacja miejsc pracy, ponieważ praca jest przykrą koniecznością, a nie czymś, co ludzie robią dla zabicia czasu. Więc jeśli człowiek zapieprza 10 godzin w kopalni, by siebie utrzymać na jako-takim poziomie, a przychodzi doń lewacki wypierdek z dużego miasta, i żąda by podzielił się swoim miejscem pracy, to oczywiście jedyną rozsądną odpowiedzią jest rozstrzaskanie łba lewaka kilofem. Zastanówmy się przez chwilę, jakie możliwe konsekwencje wynikłyby z podziału miejsca pracy.
Etat górnika zostałby skrócony do 5 godzin dziennie - jego pensja również zostałaby ucięta do połowy, poziom życia spadłby drastycznie. Lewak by tego raczej nie chciał, chyba że zacząłby bełkotać o tym, że solidarność w biedzie być musi.
No więc lewak by zapewne chciał, żeby za 5 godzin dziennie pracy górnik dostawał taką samą zapłatę, jak wcześniej za 10, oraz nowy pracownik, bez doświadczenia, również za 5 godzin znacznie mniej produktywnej pracy - tyleż samo. Wszak prawo do godnego życia jest! Rezultat - bankructwo zakładu pracy, do widzenia. Jest to tak ewidentne, że wysuwanie samobójczych ekonomicznie postulatów musi dziwić co bardziej rozgarniętych ludzi.
Co więc proponuje lewak? Państwo może dotować takie sztuczne miejsca pracy! Ale przypominam, że państwo bierze pieniądze, zdzierając je wpierw z przedsiębiorców, którzy wypracowali zysk, służąc konsumentom. A więc w tym przypadku, najpierw konfiskuje część dochodu właściciela kopalni, opłaca poborcę podatkowego, biurokratów, polityków, i w końcu z tego, co zostanie, małą część przeznacza na dotację dla tegoż właściciela kopalni, by stworzył sztuczne miejsce pracy o tej samej wysokości pensji... Nie no, jest to tak idiotyczne, że nawet trudno jest mi sobie wyobrazić, by istniał umysł ludzki, popierający tego typu propozycję. A jednak - studencików wierzących w dobrodziejstwo państwowych dotacji nie brakuje, a wśród hiszpańskich protestujących jest ich bez liku.
Chyba oczywistym jest, że gdyby podatków dochodowych nie było w ogóle, właściciel kopalni miałby do dyspozycji znacznie większy fundusz płac, i mógłby zatrudnić nowego pracownika na pełny etat, bez redukcji godzin innych pracowników. Albo, co jest znacznie sensowniejsze, mógłby zainwestować więcej w wyposażenie kapitałowe, zwiększając produktywność każdego pracownika, i redukując ich godziny pracy z 10 np. do 7 przy wyższej płacy, a także obniżając cenę produktu, by być bardziej konkurencyjnym na rynku. Korzyść oczywista dla każdego. Tylko wówczas lewak nadal byłby oburzony, bo nie dokonał się podział miejsc pracy, i jego kolegi w kopalni nikt nie chce zatrudnić. Ale nie zauważył, że zwiększona produktywność każdego z górników daje im większą siłę nabywczą, i taki górnik po pracy może wydać pieniądze na nowe rzeczy - np. na spektakl w teatrze, a więc stwarza popyt, który wcześniej nie istniał. I kolega lewaka może znaleźć zatrudnienie w teatrze jako sprzątacz. Dotarło, knypy?
Prawdziwy protestujący
Reasumując - socjalizm, stwarzając problemy nieistniejące w innych ustrojach, również stwarza całe zastępy ludzi, którzy z tymi problemami walczą tylko w jeden znany im sposób - przez wprowadzanie więcej socjalizmu. Jest to ślepa droga do zniewolenia, a ci młodzi, naiwni idealiści, tego nie są w stanie dostrzec. Niech sięgną po książki swego najznamienitszego rodaka, profesora Jesusa Huerty de Soto z Uniwersytetu Madrydzkiego, największego ekonomisty szkoły austriackiej w XXI-wiecznej Europie.
Niech żyje wolność i kapitalizm! Śmierć czerwonej hołocie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz