wtorek, 8 kwietnia 2014

Ateizm, obiektywizm i agnostycyzm

Audycja z dn. 27 lutego 2011 roku.
Dziś porozmawiamy o ateizmie.
Kwestia jest następująca. Czy dla człowieka racjonalnego rozsądne jest przyjęcie postawy agnostycznej, czy odważne stawienie czoła rzeczywistości, i stwierdzenie nieubłaganego - BOGA NIE MA i być nie może?
Pierwszy wariant jest, moi mili, intelektualnym tchórzostwem. Agnostyk, przyjmujący czy to zasadę "wisi mi czy boga nie ma czy jest" , czy też "nie możemy docieć czy go nie ma", popełnia występek przeciw logice i rozumowi, dyktowany albo lenistwem, albo też strachem przed poznaniem definitywnej prawdy. I tu leży pies pogrzebany. Agnostyka najwyraźniej prawda nie interesuje. Żadne racjonalne dowody nie są w stanie przekonać go do oczywistego nieistnienia Boga, i do uznania faktycznej postaci obiektywnej rzeczywistości. Nie uznaje rozumu za narzędzie zdolne poznać i opisać rzeczywistość, więc neguje definitywny fakt braku Boga. Jego sceptycyzm nie jest racjonalny, tylko antyracjonalny - jest mistykiem. Wrogiem rzeczywistości, który nie wierzy w dogmaty religii wyłącznie z powodu swojego lenistwa - lecz jest też zbyt leniwy, by  rozumowo zmierzyć się z nieubłaganym. Pozostawia więc sobie furtkę nieoznaczoności. Konsekwencja logiczna dla niego nie istnieje.
 Prawdziwy ateista, a więc obiektywista uznający istnienie rzeczywistości obiektywnej, możliwej do poznania i opisania metodami rozumowymi, widzi doskonale, że nie tylko Bóg wszystkich zinstytucjonalizowanych religii nie może istnieć, ale również bóstwo nieoznaczoności w mistyce agnostyka. Jeśli takie bóstwo byłoby częścią świata - możnaby empirycznie i naukowo stwierdzić, że istnieje - co nie udało się do tej pory nikomu, nie traćcie czasu. Wobec tego, skoro nie jest częścią świata - to ontycznie nie istnieje. Nie istnieje. Urojenie umysłowe u tzw. osób wierzących nie sprawia automatycznie, że konstrukt boga zyskuje formę i obecność POZA ŚWIATEM. Byłoby to zresztą sprzeczne logicznie. Więc, by pozostać uczciwym intelektualnie, agnostyk musi skonstatować - boga nie ma, jest jeden świat, urojenia umysłowe nie mają  wpływu na obiektywną rzeczywistość.

Jaki jest więc problem z ateistami? Otóż ci, co sami określają się tym mianem, i absolutnie uważają, że boga nie ma, częstokroć wierzą w inne urojone konstrukty. Np. w globalne ocieplenie, sprawiedliwość społeczną, konieczność historyczną, bądź pojmują rozum jako bóstwo samo w sobie, co prowadzi do zgubnej pychy rozumu i próby zaklinania rzeczywistości poprzez pseudonaukowe wysiłki, lekceważące naturę ludzką - np. poprzez centralne planowanie gospodarcze. Ale trzeba jasno powiedzieć, że takie osobniki ateistami sensu stricte nie są - zastąpili boga innym urojeniem, ale nie włączyli krytycznego zmysłu, chłodnej rozumowej analizy, i ich płaty czołowe pozostają w uśpieniu. Aktywność w mózgu wykazują u nich tylko obszary religijnego ferworu - naprawdę, były robione takie badania, i wnioski są zatrważające. Dominująca kultura antyracjonalności, źle pojętego sceptyzmu, podważającego rozum jako jedyne i wystarczające narzędzie poznawcze gatunku homo sapiens, jest tego przyczyną.

Podsumowując, jak to powiedział pewien mędrzec: "Każdy ateista to dla mnie debil", można by rzec:
"Każdy ateista, który nie jest obiektywistą, to debil".

3 komentarze: