wtorek, 8 kwietnia 2014

Neopoganie kontra rozum

Audycja z dn. 9 czerwca 2011 roku.
Od jakiegoś czasu hermetyczne środowisko neopogan z forum Rodzimowierczego Biuletynu Informacyjnego wyraża swoje frustracje wobec mej osoby, po tym jak opublikowałem krótki acz dosadny artykuł "O daremności rodzimowierstwa".
Pomimo bardzo logicznych i racjonalnych argumentów tam zawartych, dotknięci widać głęboko rodzimowiercy zaczęli wylewać na mnie kalumnie i płaczliwe zarzuty o "zdradzie" ideałów itp itd., oczywiście pomijając meritum sprawy, a więc słabość ich stanowiska.
Przypomnę może jak sam trafiłem na neopogaństwo, rodzimowierstwo itd.
Pod koniec lat 90tych, kiedy inspiracje czerpane z muzyki metalowej przełożyły się również na zainteresowanie filozofią Nietzschego, Schopenhauera, twórczością Goethego i naszych rodzimych wieszczów, dzięki raczkującemu internetowi trafiłem na pierwsze strony, gdzie poruszana była duchowość i wierzenia zarówno Słowian jak i Skandynawów, oraz informacje o restytucji dawnych wierzeń współcześnie. Świeżość, witalność, bezkompromisowość biły z neopogańskich postulatów, i było to coś zupełnie odmiennego od mdłego codziennego katolictwa, laickiego humanizmu czy innych wspakulturowych nurtów współczesnego świata. Jakoś bardzo szybko trafiłem na strony wydawnictwa Toporzeł, gdzie zamieszczone były w pełnej zawartości książki niejakiego Jana Stachniuka, tytułującego się pseudonimem Stoigniew, lidera przedwojennej organizacji neopogańskiej Zadruga, filozofa kultury. Zgłębiłem materiał w szybkim tempie, i byłem i nadal jestem pod wielkim wrażeniem diagnozy, do jakiej doszedł Stachniuk a propos naszego polskiego charakteru narodowego, i jego teorii wspakultury. Oczywiście jako człowiek młody, niedysponujący taką wiedzą ekonomiczną i polityczną, jak obecnie, nie dostrzegałem wielu sprzeczności w proponowanych przez Stachniuka rozwiązaniach czysto ekonomicznych itp. Nie jest to jednak istotne w tej przypowieści. Jak widać, mój wstęp do neopogaństwa odbywał się z pozycji filozoficznych, światopoglądowych i racjonalnych - a nie religijnych i mistycznych. Stachniuk napisał: "Bałwany zostawmy bałwanom". Całe neopogaństwo Zadrugi było symboliczne, a nie dosłowne; ateistyczne i materialistyczne - a nie spirytualistyczne. Nakierowane na człowieka, a nie na duchy i bóstwa; nakierowane na władczość człowieka nad przyrodą, a nie jego uległość wobec niej. I jaskrawo tu widać różnice między tym, co reprezentuje neopogańska filozofia Zadrugi, a tym, w co faktycznie wierzą tzw. rodzimowiercy. Oczywiście nie należy wrzucać wszystkich do jednego wora, ale dosyć wczesny kontakt z Rodzimym Kościołem Polskim utwierdził mnie w przekonaniu, jaką ułudą i humbugiem jest ruch rodzimowierczy. Otóż RKP to ludzie, którzy Jahwe zastąpili Świętowitem; teiści par excellance, z elementami new age i wszechtolerancji, mistycy w pełnym tego słowa znaczeniu. Faktycznie wierzący w istnienie Peruna, licha, wodników i płanetników - przynajmniej tak twierdził raz ich lider, niejaki Gniewko. No wybaczcie, nie jest to nawet śmieszne. Ale pomijając nawet te aspekty mistyczne, filozoficznie oczywiście RKP jest gorsze nawet, niż zabobonny prowincjonalny katolicyzm. Zostawmy więc temat RKP, zresztą nie mam wieści na ich temat od lat.
Bardziej wyrazistymi grupami neopogańskimi była m.in. Rodzima Wiara, czy Niklot - w odróżnieniu od Rodzimej, nie związek wyznaniowy lecz stowarzyszenie metapolityczne. Ale również i RW nie stroniła od zdefiniowania się politycznie. Oczywiście tutaj najwięcej widać inspiracji myślą Stachniuka. Niestety, sama formuła związku wyznaniowego jest filozoficznie sprzeczna z racjonalizmem, który cechował Zadrugę. Stąd budzić muszą pusty śmiech próby członków Rodzimej Wiary określenia np. co dzieje się z duszą po śmierci, tudzież inne wolty na pograniczu mistycyzmu i newage'owej pseudonauki. Stachniuk przewracałby się w grobie, gdyby to widział.
Ale w czym rzecz. Neopoganie, to zazwyczaj ludzie bardzo uprzedzeni do zdrowego rozsądku, mimo iż malują się jako ludzie racjonalni, nieczuli na katolicki zabobon. A jednak, są oni kompletnie głusi choćby na argumenty historyków, przeczące ich mitom np. dotyczących genezy rycerskich herbów - gdzie każdy neopoganin chciałby widzieć runy, symbole bogów, czy sarmackie tamgi. Itp. Neopoganin wszędzie chce widzieć pogaństwo, dławione katolickim uciskiem. Mityczny katolicki ucisk, to też sroga patologia umysłowa wśród neopogan. Nie są w stanie przyjąć do wiadomości, że wierzenia Słowian to był prymitywny zabobon, który nie mógł się zachować w zadowalającej ich formie nawet, gdyby Polska zwlekała z chrystianizacją, gdyż zwyczajnie nie było jednej uniwersalnej religii słowiańskiej, lecz plemienne wierzenia i zwyczaje, różniące się między poszczególnymi regionami. Wierzenia Słowian połabskich faktycznie w pewnym momencie zyskały spójną, wyrazistą i imponującą formę, gdy, jako reakcja na wojującą chrystianizację, legły u podstaw teologii politycznej Połabian przeciwstawiającym się ekspansji Sasów i cesarstwa niemieckiego. Wtedy i tylko wtedy miały one znaczenie. Robienie z tego religii w dzisiejszych czasach, gdy wiemy, że "nie ma bogów w niebiosach" (jak śpiewał Quorthon w Bathory), a więc negowanie rozumu i próba zaprzeczenia rzeczywistości poprzez fałszywy triumf irracjonalnej woli - to po prostu troglodytyzm. Ale nie będę powtarzał argumentów z mojego artykułu.
Dlaczego neopoganie tego nie widzą? Gdyż niczym nie różnią się od zabobonnych katoli, których tak nie cierpią. Jest to ten sam irracjonalizm, ignorancja, zaślepienie wywołane brakiem wiedzy, ale i brakiem umiejętności krytycznego spojrzenia i refleksji - znamię myślenia totalitarnego.
Filozoficznie to, co reprezentują neopoganie, to bełkot. Zwyczajny bełkot. Nienawiść do wszystkiego, co katolickie, sprawia, że nawet wykształceni i teoretycznie inteligentni przedstawiciele rodzimowierstwa, kompletnie ignorują dorobek katolickiej teologii i antropologii, przez co negują większą część europejskiej cywilizacji. Tzn. oczywiste jest, że tego dorobku po prostu nie znają, i nie zapoznają się z nim, bo przecież to katolickie więc musi być z góry złe i fałszywe. Co z tego, że wydedukowane rozumowo. Liczy się objawienie od bogów, co nie?
W ogóle rozum to dla neopoganina tak naprawdę jakieś burżuazyjne (a jakże!) wynaturzenie. Materializm i racjonalizm - a fe! Więc jak można z takimi osobami w ogóle dyskutować? Wrzuci sobie w awatar gębę barona Evoli, by pokazać jaki to jest fajny, bezkompromisowy obrońca solarnej tradycji aryjskiej - i wówczas racjonalne argumenty się go nie imają. Polilogizm ponad wszystko.
Taka postawa to kompletna porażka, i dyskwalifikacja siebie jako przedstawiciela cywilizacji europejskiej, cywilizacji białego człowieka. To dobre dla Azjatów, otumanionych spirytualizmem i totalnym poddaniem woli jakiemuś imperatywowi, który evolianie nazywają thradhycją itp. Wyłączenie myślenia, bo myślenie boli. Oto moralność niewolników.
Na tym forum RBI są niezłe gagatki. Np. jeden o srogim imieniu Mścisław, zarzuca mi, oprócz zdrady ideałów neopogaństwa, że zmieniam poglądy wraz czytanymi książkami. Haha! No tak, bo przecież książek się nie czyta - bo tylko żydzi czytają! Mówiąc językiem neopoganina, nie po to bogowie dali mi rozum, bym go nie używał i nie rozwijał. Trzymanie się jak pokurcz wciąż tych samych zabobonów, to zaiste godna polecenia postawa, nie ma co.
Tak to boli osoby o mentalności podludzkiej, że te wszystkie brednie, jakimi wypełniały sobie głowy przez tyle lat, można obalić za pomocą prostej logiki. Te uświęcone tradycją zabobony nieróżniące się niczym od biblijnych, myślący racjonalny człowiek odrzuca jednym ciachnięciem brzytwy Ockhama.
Tak to jest, gdy miesza się z jednej strony religię, a z drugiej dorabia się filozofię. Sprzeczności się nie pogodzi, więc cierpi na tym rozsądek.
Na koniec poglądy polityczno-ekonomiczne neopogan.
Właściwie z jednym chlubnym wyjątkiem, kolegi Welomira ze Słowiańskiej Wiary, neopoganie - jak większość Polaków - ma poglądy socjalistyczne. Oprócz zdeklarowanych narodowych-socjalistów z Nacjonalistycznego Stowarzyszenia "Zadruga", którzy pozostają jedynie marginesem, większość neopogan to mniejsi lub więksi umiarkowani socjaliści, którzy, z powodu ignorancji ekonomicznej, mają typowe antykapitalistyczne uprzedzenia. Pamiętam jeden stary artykuł niejakiego Darnoka z Niklota, sprzeciwiającego się niefinansowaniu tzw. sztuki przez państwo, bo inaczej to sztuka upadnie. Znamienne to dla całego środowiska. Państwo jest dobrym wujkiem, co ma dawać każdemu, i w ogóle wspólnota narodowa ponad wszystko. Co mądrzejsi sprzeciwiają się socjalowi i egalitaryzmowi narzucanemu przez instytucje państwowe - ale już np. taki slogan jak ochrona dziedzictwa kulturalnego, tudzież strategicznych gałęzi przemysłu, popierają z całych sił. I oczywiście po co czytać, po co dokształcać się z ekonomii politycznej czy filozofii. Za całe zło świata przecież wiadomo, że winny jest kapitalizm i kościół. Żydzi i kler.
Filozoficznie religia etniczna o tendencjach totalizujących, a wolność osobista - są nie do pogodzenia. Jest to oczywiste dla każdego, kto choćby czytał "Etykę wolności" Rothbarda czy książki Ayn Rand. Sztuczna, wydumana religia Słowian, którą sobie stworzyli neopoganie, bez solidnych podstaw filozoficznych, opierająca się wyłącznie na samoidentyfikacji etnicznej (też sztucznej, o czym za moment) i rekonstrukcji lepszej lub gorszej dawnych rytów, może być co najwyżej sposobem spędzania wolnego czasu, ale ciężko o pełne zintegrowanie sprzecznych i niepasujących elementów w jedną wykładnie myślową. Z jednej strony mamy przywiązanie do formy rytuału (też, lepiej lub gorzej odtworzonego), co ma znaczenie z punktu widzenia wierności historycznej, ale religia ma odpowiadać problemom teraźniejszości, a nie trzymać się ślepo form sprzed 1000 lat, których człowiek współczesny i tak nie rozumie w pełni. Z drugiej strony mamy treści, które powinny w jakiś sposób zainspirować współczesnych wyznawców zgodnie z intencjami. Do czego może zainspirować neopoganina zostawianie chleba w lesie? Do marnowania jedzenia? Do gadania z drzewami? Do walki z wycinaniem lasów pod autostradę? Filozoficznie jest to najgorsza z możliwych antyrozumowa i antycywilizacyjna reakcja, resentyment wynikający z braku sensu życia, typowy dla postmodernistycznego świata, jeden z wielu, i wcale nie rokujący mu dobrze.
Neopoganizm w tej formie nie może odpowiedzieć na wyzwania i problemy współczesności, ponieważ sam jest częścią problemu - jako owoc buntu przeciw rozumowi i przeciw cywilizacji opartej na rozumie, cywilizacji przemysłowo-kapitalistycznej, wzmaga jedynie ferment rozpadu. Pomimo pewnych elementów antyegalitarnych (które miał też i nazizm), jest w istocie nurtem lewicowego resentymentu. To nie osoba ludzka leży w centrum antropologii neopogaństwa - lecz kolektyw: plemię, etnos, wydumany naród słowiański mający jakieś obowiązki, kosmiczną powinność. Gdzie tu miejsce na samodzielne myślenie, refleksję, autonomiczną wolę i wolność? Kiepsko, nie ma.
Stąd właśnie taka, a nie inna reakcja zakompleksionych lewaków z forum Rodzimowierczego Biuletynu Informacyjnego.
Na razie tyle. Temat może wróci w przyszłości.
Sława!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz